Zwariuję! Zwariuję! Po prostu zwariuję! Tymi słowami powitała mnie ostatnio znajoma. Za nim zdążyłem zapytać o powód tego uniesienia, wyjaśniła mi, iż odkryła w swoim „dwuletnim” domu (w sensie - nowym) grzyba na ścianie, ukrytego pod tapetą. Powodem, jak się okazało, był długotrwały wyciek z instalacji ogrzewania podłogowego. Zapytałem czy w ciągu tych dwóch sezonów grzewczych jakoś nie zauważyła (ona lub mąż) spadku poziomu wody w systemie? Okazało się, że mąż uzupełniał stan wody co jakiś czas, tłumacząc sobie jej utratę, nadmiernym wyparowywaniem, właśnie z uwagi na ogrzewanie podłogowe.

Podobno kto pyta, nie błądzi, choć jak zauważyła moja znajoma, faceci nigdy nie pytają i nie czytają instrukcji.

W myślach potwierdziłem ten fakt, analizując szybko kilka swych ostatnich dokonań. Nie chcąc jednak ustawiać się w jednym szeregu z jej mężem, który z uwagi na zaistniałą sytuację nie miał zbyt dobrych notowań, skrytykowałem oczywiście jego nieodpowiedzialne zachowanie. Wiem, wiem, gdzie moja męska solidarność, zapytacie i muszę przyznać, że przez resztę rozmowy nieco dręczyło mnie sumienie. Choć jak mówi, moja inna znajoma, z męską solidarnością jest jak z Yeti, to mimo wszystko postanowiłem ująć się nieco za kolegą, wrzucając zdawkowo uwagę, iż wyciek nie był pewnie aż tak duży. – Duży, nieduży ale wystarczający do wyhodowania całkiem okazałego grzyba – odpowiedziała i szybko zmieniła rozmówcę na kogoś kto rozumiał ją bardziej - moją żonę.

No cóż, właśnie jednym z powodów dla których ogrzewanie ścienne nie upowszechniło się tak bardzo jak podłogówka było łatwe uszkodzenie układu. Każdy amator obrazków na ścianie, który uświadomił sobie, że w tynku przepływają hektolitry wody, poważnie rozważał wszystkie za i przeciw. Co prawda, jak udowodniła to moja znajoma, i podłogówka posiada ten sam problem, jednak domowy użytkownik rzadko kiedy wierci coś w podłodze. Problem już taki częściej dotykał ekip remontowo-­budowlanych, które najczęściej przy montażu ścianek działowych GK, psuły nieświadomie, system grzewczy swego zleceniodawcy. Uszkodzenie systemu płaszczyznowego opartego na wodzie to nie lada problem. Szczególnie gdy nie ma się świadomości tego uszkodzenia. Woda potrafi się sączyć bardzo długo, bez wskazania konkretnego miejsca wycieku. Lokalizacja miejsca wycieku, wymaga zastosowania dobrej kamery termowizyjnej, choć i to czasami jest niemożliwe. Bez względu jednak czy mamy świadomość uszkodzenia czy też nie, to po odnalezieniu miejsca awarii musimy odkuć uszkodzoną pętlę w celu jej naprawy. To właśnie tej wady nie posiadają grzejniki podtynkowe. Brak wody w układzie radiatora sprawia, że ewentualne uszkodzenie grzejnika, nie wpływa na funkcjonowanie kolejnych, dzięki temu system grzewczy pracuje nadal. Uszkodzony grzejnik podtynkowy nigdy nie jest też przyczyną wycieku, gdyż radiator jest odseparowany od części hydraulicznej. Choć po samej budowie grzejnika może tego nie widać, to jednak w odniesieniu do innych systemów płaszczyznowych wnosi on znaczący postęp dla tego rodzaju ogrzewań.

Kiedy myślimy o bezpieczeństwie układów grzewczych musimy to rozpatrywać na wielu płaszczyznach, począwszy od samego projektu. Grzejniki podtynkowe projektuje się równie łatwo jak zwykłe kaloryfery. Posiadają one karty doboru, według których w zależności od temperatury zasilania i zapotrzebowania, określamy ilość grzejników na nasz dom. Podobnie z montażem, też nie wymaga filozofii. System został tak opracowany, aby nie dało się go zamontować źle, nawet bez czytania instrukcji. Nie pomylimy powrotu z zasilaniem, jak to się często działo przy zwykłych kaloryferach, gdyż grzejnik działa w obu kierunkach i jest mu całkowicie obojętne od której strony dostarczymy ciepłą wodę. Konstrukcja nypla w połączeniu z oryginalną systemową rurą nawet bez zabezpieczenia nie pozwoli na wyciek a krótka trasa przewodu i brak skomplikowanego asortymentu minimalizuje ilość newralgicznych punktów. Instalacja 3THERMO odporna jest na bardzo wysokie temperatury, tak więc zagotowana woda nie wyrządzi żadnych szkód, rura nie rozwarstwi się i nie popęka jak to dzieje się w przypadku innych instalacji płaszczyznowych. Materiał z którego jest zrobiona instalacja grzejników podtynkowych, kauczukowy EPDM, zachowuje chemiczną stabilność na co najmniej 50 lat, nie ulega wypłukiwaniu, nie wietrzeje, nie koroduje, to gwarancja bezpiecznej i nieprzerwanej pracy systemu.

Chyba nigdy nie było też grzejnika, który poza tym, że zabezpieczał nas przed zimnem, mógłby dodatkowo zadbać o kondycję murów naszego domu. Grzejniki podtynkowe osuszają mur i przesuwają punkt kondensacji pary wodnej, uniemożliwiając jego przemarzanie. Nawet w sytuacji gdy z jakiś przyczyn zawiedzie nas izolacja przeciwwilgociowa np. w piwnicy, to zainstalowane grzejniki nigdy nie dopuszczą do nagromadzenia wilgoci i powstania grzybni na ścianie. Można z tego wnioskować i zresztą słusznie, że układ ten stanowi doskonały system przeciwwilgociowy. Suchy mur to nie tylko trwałość konstrukcji ale też zdrowie mieszkańców i gwarancja dobrego samopoczucia.

Tak więc, gdy myślę o grzejnikach podtynkowych w aspekcie bezpieczeństwa, widzę bezpieczny system, jego montaż, zdrowych Nas i Nasze domy. To z tych powodów nazywam grzejnik podtynkowy, najbezpieczniejszym układem grzewczym na świecie. Jest jeszcze jeden powód, dla którego należy mu się to miano, związany ze świadomym wyborem naturalnych i ekologicznych materiałów, jednak aspekt ochrony środowiska zostawię sobie na zupełnie inny felieton.

Offcanvas Menu